piątek, 27 marca 2009

Explorer, globetrotter.

W świecie, w którym zdominowani jesteśmy przez obrazy o jasnym przekazie, łatwo się kojarzące, powielające schematy, symbole, uderzające do podświadomości na podstawie przeprowadzonych wcześniej badań na naszym mózgu, pociągająca jest możliwość własnej kreacji obrazu. Budowanie indywidualnych znaczeń bądź komponowanie czysto abstrakcyjnych elementów. Oczywiście wszystko gdzieś ma swój znaczeniowy początek ale przesuwanie granicy tych znaczeń, obchodzenie schematów, zestawianie form i ogrom możliwości jakie daje malarstwo jest nie do przecenienia. Zwłaszcza malarstwo potraktowane jako forma otwarta nie ograniczające się do farby, pędzla i naciągniętego płótna. Z tego co "możliwe" wybieram to co akurat jest mi "potrzebne", "adekwatne". Właśnie ta swoboda wyboru, wypowiedzi pozwala na różnorodność. Nie chodzi o znalezienie jednej drogi i uznanie jej jako najlepszej. W świecie sztuki najbardziej fascynująca jest właśnie różnorodność. Dziś maluję, rysuję a jutro będę robić coś zupełnie innego. Przeżywać przygodę.
P.S. I konsekwencja w myśleniu i działaniu!

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Kreacja obrazu staje się masowym hobby. To Cię nie zniechęca?

Magdalena Dąbała pisze...

Może odpowiem tak: przeraża mnie masowe rażenie złych obrazów, przeraża mnie osaczanie i wciskanie wizualnego badziewia na siłę. Natomiast kreacja sama w sobie jest zjawiskiem pozytywnym. Rzeczywiście dzieje się tak, że teraz każdy coś robi, no ale jak robi dobrze i potrzebuje rzeczywiście takiej formy realizacji swojej wypowiedzi a nie uprawia lanserki no to na zdrowie. Mnie fascynuje różnorodność i nie zniechęca mnie to, że malarstwa czy w ogóle obrazu jest za dużo - dopóki jest to obraz dobry i mogę sobie sama wybrać co chcę oglądać.

Anonimowy pisze...

To zrozumiałe, że tak mówisz, bo taka jest perspektywa twórcy. Ja patrzę od strony odbiorcy. Podaż przewyższa popyt, a natłok informacji - w tym również "tych dobrych" obrazów - jest tak ogromny, że nie da się już tego filtrować, można tylko zwyczajnie się znieczulić, przestać na nie zwracać uwagę. Wszystko idzie w tę stronę, że "co jeden to artysta, a podziwiać komu ni ma" ;-) Dlatego lanserka stała się teraz niemal religią, a dobra lanserka sztuką. Jedyny ratunek dostrzegam w jakichś jeszcze nie odkrytych, nowych formach wyrazu kreacji jako takiej. (Spoko obrazy :-b)

Anonimowy pisze...

obrazki :->

Magdalena Dąbała pisze...

:) pocieszne. No dobrze, jestem twórcą ale odbiorcą też i zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje. Znieczulać to się wolę na inne rzeczy akurat no ale ok, rozumiem. I tak jak pisałam gdzieś na blogu: obrazami się zajmuję teraz bo potrzebuję ale lubię też inne działania, nie tylko wizualne. Ten blog akurat i dwa pozostałe moje dotyczą strony wizualnej tego co robię. Niemniej jednak robię też inne rzeczy. Pajacowanie i walka.
A w kwestii natłoku informacji: na szczęście świadomość pewnych zjawisk pozwala na podejmowanie decyzji i działań. Najprościej tłumacząc: można nie mieć telewizora w domu albo przecedzać informacje , które do nas docierają.
No a szukanie to najfajniejsza zabawa.

Anonimowy pisze...

Pocieszne to taki podatek od radości.

Magdalena Dąbała pisze...

A poza tym to się chyba trochę droczysz... bo mówisz o znieczuleniu na obraz a zdjęcia robisz bardzo czujne, dobre kompozycyjnie - czyli jednak patrzysz i widzisz. :P

Anonimowy pisze...

Może i trochę się droczę. Najbardziej chyba jednak ze sobą. Owszem, zdjęcia robię, ale któż ich dziś nie robi? Jakoś tak się przyzwyczaiłem od czasu, gdy miałem pierwszą komórkę z aparatem do zapisywania tego co widzę, i teraz nie mogę przestać. Jeśli moje zdjęcia są przyzwoite, to oczywiście wspaniale. Ale jak wchodzę na taki flickr.com i widzę te miliony ludzi i miliardy zdjęć, to tracę poczucie sensu takiej aktywności :)

Magdalena Dąbała pisze...

No widzisz ja nie mam tego problemu.... bo ponieważ robię zdjęcia i obrazy dlatego że to fajne zajęcie, pozwala mi na wolność, niezależność, na wypowiedź swobodną, na przeżycie przygody. Zajmowanie się takimi rzeczami jest ważne dla mnie samo w sobie. Przy całym tym bałaganie dookoła, problemach znikąd, zazwyczaj wymyślonych przez ludzi a nie rzeczywistych trzeba jeszcze w życiu robić coś ciekawego. A że miliony innych też tak sobie wybrały no to ok, ja nie widzę aż takiego problemu. Wolę malować niż być rybakiem - z całym szacunkiem dla rybaków- bo taki jest mój wybór i moja potrzeba.

Anonimowy pisze...

No wiesz - jednak je robię, więc wychodzi na to, że pewnie z tego samego powodu co Ty.

Magdalena Dąbała pisze...

:) no to fajnie :)